Amerykanki za sterami pasażerskich samolotów

Jest to elitarne, bo nieliczne grono. A pasażerowie, kórym zdarzyło się lecieć z kobietą jako kapitanem, mogą uważać się za szczęśliwców. Na całym świecie zaledwie 450 pań piastuje funcję kapitana, ale aż 8 tys. przedstawicielek płci pięknej wykonuje w USA zawód pilota.

Pierwsza kobieta wsiadła za stery pasażerskiego samolotu blisko 80 lat temu i nazywała się Helen Richey. Mimo upływu czasu, zawód pilota w dalszym ciągu pozostał domeną mężczyzn. I trudno znaleźć odpowiedź na pytanie dlaczego tak się dzieje. Czy to konieczność przechodzenia ciągłych szkoleń, czy to koszt związany ze zdobyciem odpowiedniej edukacji, czy specyficzny rozkład godzin pracy często uniemożliwiający założenie rodziny – powodują, że panie nie wykazują specjalnego zainteresowania tą profesją.

Poza tym zarobki dla początkującego pilota są marne, ponieważ zaczynają się od 20 tys. dol. rocznie a koszty szkolenia, jeśli wybiera się drogę cywilną, sięgają 100 tys. dolarów. Stąd, dla przykładu, w największym amerykańskim przewoźniku powietrznym American Airlines lata zaledwie 314 pań, z czego tylko 54 są kapitanami (ogólna liczba pilotów zatrudnianych przez AA sięga 8 200).

Statystki z linii American odzwierciedlają proporcje pozostałych amerykańskich linii pasażerskich, w których kobiety-piloci stanowią zaledwie 5 procent z ogólnej liczby 123 tysięcy.

Co ciekawe, tylko 11 Afroamerykanek lata samolotami komercyjnymi, z czego tylko jedna Patrice Clarke-Washington niedawno została kapitanem. Przypadek pani Clark jest niezwykły także pod tym względem, że pilotem jest również jej mąż pracujący dla linii American. Jest to jedyna taka para w USA.

Kobiety-piloci zgodnie przyznają, że ich koledzy po fachu najczęściej nie mają problemu z tym, że to one siadają za sterami. Gorzej jest z pasażerami; niektórzy z nich po prostu rezygnują z lotu.

Małgorzata Błaszczuk

Copyright ©2012 4 NEWS MEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.