Chicago. Sąd elekcyjny skreślił nazwisko polonijnej kandydatki

Pewien bezdomny z przedmieść Chicago wytoczył przeciw niej najcięższe działa, zatrudniając jednego z najlepszych adwokatów specjalizujących się w prawie wyborczym. Anna Góral, polonijna kandydatka do stanowej Izby Reprezentantów, została usunięta z listy kandydatów w marcowych prawyborach.

17 stycznia sąd do spraw wyborczych rozpatrzył sprawę Anny Góral dotyczącą zakwestionowania dużej części podpisów pod petycjami wyborczymi przez “zatroskanego obywatela”. Wnioskodawcą jest niejaki Terry Austin, mieszkaniec miejscowości Bridgeview, który tak się przejął sprawą, że “wynajął” jednego z najlepszych i najkosztowniejszych adwokatów ds. wyborów, Michaela Kaspera, od wielu lat reprezentującego polityków związanych z Partią Demokratyczną oraz Michaelem Madiganem, przewodniczącym Izby Reprezentantów w stanowym parlamencie.

- Zakwestionowano 50 proc. wszystkich zebranych przeze mnie podpisów (by móc się ubiegać o wpisanie na listę trzeba zebrać 500 podpisów – przyp. red.)  To był całkowity absurd od samego początku, ponieważ ludzie w mojej obecności składali swoje podpisy.  Z wielu tych zarzutów się wybroniłam, przyniosłam nowe formy, potwierdzenia notarialnie. Jednak ich nie uznano. Według komisji  elekcyjnej powinnam wystawić 153 wezwania do sądu, tak by osoby popierające moją kandydaturę, swoją obecnością potwierdziły pod przysięgą, że to ich podpis – opowiada Anna Góral i dodaje, że także raport zatrudnionego przez nią grafologa nie został uznany przez sąd elekcyjny.

Decyzja sądu była więc zgodna z oczekiwaniem lokalnej machiny politycznej. Pochodząca z Podhala Polka nie zamierza jednak złożyć broni.

- Mnie to nie zniechęca. To tylko dolewa oliwy do ognia. Uważam, że trzeba głośno o tym mówić, uświadamiać wyborcom do jakiego stopnia mogą się posunąć, by zdjąć z listy wyborczej takiego kandydata jak ja. To jest grubymi nićmi szyta intryga. Ludziom trzeba uświadamiać, że tak naprawdę wybory rozgrywają się nie przy urnach, jak w prawdziwym demokratycznym państwie, ale długo przed nimi. A poza tym pokazuje, jak daleko sięgają wpływy, bo aż do miejskiej komisji wyborczej, pana Medigana. Bo o to tutaj chodzi – komentuje była kandydatka.

Wyeliminowanie z listy wyborczej Anny Góral oznacza, że zostaje jeden kandydat demokratyczny, Michael Zalewski Jr., którego  ojciec, także Michael, pokonał Annę Góral w lutowych wyborach do rady miasta.

Polka zamierzała kandydować w nadchodzących prawyborach do stanowej Izby Reprezentantów z dystryktu wyborczego nr 23 stanu Illinois, obejmującego miejscowości takie jak Burbank, Bridgeview, Justice, Hodgkins, Countryside, La Grange, La Grange Park, Brookfield, Berwyn, Riverside, Cicero.

Co do tego, że decyzja o skreśleniu jej z listy kandydatów zapadła wcześniej, jeszcze przed rozpoczęciem przesłuchania, Anna Góral nie ma wątpliwości: – Dosłownie minutę po zakończeniu całej procedury wyszła za mną urzędniczka, która w kopercie przyniosła wydrukowany wyrok. To było fizycznie niemożliwe, żeby w ciągu tak krótkiego czasu przygotować te papiery, co jednoznacznie dowodzi, że wszystko było z góry ukartowane. Ale to nie koniec mojej kariery politycznej, to tylko motywuje mnie jeszcze bardziej.

Wygląda na to, że stanowi politycy zaczynają się poważnie obawiać polonijnej kandydatki, która nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa…

mb