"Prometeusz" Ridleya Scotta nie powstałby bez Polaka



"Prometeusz" to najnowsze dzieło 75-letniego reżysera, jeden z najbardziej oczekiwanych filmów 2012 roku. Mistrz spektakularnych widowisk zdradził jakie polskie akcenty złożyły się na jego dzieło.
 
Polskim akcentem w "Prometeuszu" są zdjęcia Dariusza Wolskiego. Scott pracował też w przeszłości ze Sławomirem Idziakiem. - Znam Darka bardzo dobrze, mój syn Jake zresztą też go bardzo dobrze zna. Był drużbą na jego ślubie. Znam go oczywiście również dlatego, że mieszka i pracuje w Los Angeles. Chciałem pracować z nim wcześniej, ale nie było okazji, więc jak tylko złapałem u niego wolny termin, natychmiast go zarezerwowałem. To było wspaniałe doświadczenie! - wyznał reżyser.
 
"Prometeusz" miał budżet 250 tys. milionów dolarów. Zobaczymy w nim sporo efektów specjalnych, ale i spektakularnej scenografii. Zdjęcia kręcono m.in. w Wielkiej Brytanii, Kanadzie i Islandii. Budowlę, którą badają bohaterowie filmu, robiono aż przez 16 tygodni, 200 specjalistów pracowało przy jej konstrukcji.


"Prometeusz", fot. Imperial-Cinepix

Główne role w superprodukcji przypadły Charliz Theron, choć Ridley Scott myślał wcześniej między innymi o Angelinie Jolie oraz Guy'owi Pierce'owi. Ona gra dowódcę wyprawy, on szefa korporacji, fundatora misji, która ma dotrzeć na kraniec wszechświata w poszukiwaniu rasy obcych. W jednej z ważniejszych ról zobaczymy też Michaela Fassbendera.Scenariusz trzymany był w bardzo ścisłej tajemniczy, aktorzy zaś zobowiązani byli podpisać stosowną klauzulę w umowach. Zadbano o to, by trailer oraz kampania promocyjna nie odsłaniała wszystkich kart, a widz mógł się poczuć zaskoczony idąc do kina.

Charliz Theron zapytana przez dziennikarza TVN- u, Andrzeja Sołtysika o to, czy reżyser Sir Scott jest z naszej planety, odpowiada ze śmiechem: - On bawi się tym co robi. Myślę, że jeśli z pasją podchodzisz do tego, co robisz, to nieważne ile już w życiu zrobiłeś, ile masz lat, wciąż ta pasja będzie napędzać kolejną rzecz, za którą się weźmiesz. I ten film jest dla Ridleya trochę jak świadectwo tego, jak bardzo kocha to, co robi.

Z kolei Logan Marshall-Green zapytany, co robi taki aktor jak on, gdy dostaje propozycję roli od samego Ridleya Scotta, odpowiada ze swadą: - Jest wniebowzięty. Próbuje nie zsiusiać się w majtki z wrażenia i mówi "tak!". A potem pyta o czym to jest. Moją następną prośbą było: "Chcę przeczytać scenariusz!". Tydzień później byłem na planie zdjęciowym na statku kosmicznym.


"Prometeusz", fot. Imperial-Cinepix

Jak to możliwe, że 75-letni reżyser, który mógłby już być na emeryturze i zająć się nauczaniem następnych filmowych zapaleńców, ciągle działa i to z takich rozmachem? Ridley Scott ma na to swoją odpowiedź: - Lubię tenis. Tak jak długo będę w stanie grać w tenisa, tak długo się nie poddam. Uwielbiam to, co robię. Tworzenie filmów to dla mnie forma kompletnej ucieczki od rzeczywistości. Myślę, że ludzie lubią oglądać takie filmy, jak "Prometeusz" także teraz, w trudnych ekonomicznie czasach. Film jest według mnie pewnego rodzaju nowoczesną księgą.





MG / DD TVN
Źródło: Portalfilmowy.pl