Gwiazda tygodnia - Bill Nighy



Czasami warto zrobić coś szalonego. Po 25. latach grywania epizodów w filmach i serialach Bill Nighy poszedł na całość w filmie „To właśnie miłość”, przyjmując rolę zblazowanego weterana rocka, który nagrywa świąteczny cover, by przypomnieć światu o swoim istnieniu. Opłaciło się - i na ekranie, i w życiu. Filmowy Billy Mack trafił na listy przebojów, zaś Bill Nighy dostał nagrodę BAFTA za rolę drugoplanową, by wkrótce znaleźć się w gronie ulubieńców widzów i krytyków.

A przecież nie myślał o aktorstwie na poważnie. Chociaż w szkole nie najlepiej było z jego angielskim, marzył o zawodzie dziennikarza. Okazało się jednak, że wiele mu brakuje, swoją karierę w prasie zakończył na posadzie gońca w magazynie poświęconym urokom krajobrazu. Pojechał więc do Paryża, by – wzorem uwielbianego Hemingwaya – napisać tam wielką powieść. Skończyło się tragikomicznie: wrócił do Anglii za pieniądze pożyczone od angielskiego konsula. Wtedy przypomniał sobie, że odnosił sukcesy w szkolnych przedstawieniach. Studia aktorskie wzmocniły jego warsztat, jeszcze w latach 70. zaczął odnosić pierwsze sukcesy na scenie w Liverpoolu. Dziesięć lat później trafił nawet na deski londyńskiego National Theatre, gdzie partnerował samemu Anthony Hopkinsowi.


Bill Nighy, fot. WFF

W latach 90. często ocierał się o wielkość, budując zarówno na scenie, jak i ekranie, swoją reputację aktora komicznego, wrażliwego jednak na nutę tragizmu, jaka często dopełnia zabawną postać. Potrzeba było jednak czegoś, co pomoże mu przekroczyć tę magiczną granicę sławy i uznania. To coś dał mu Richard Curtis w To właśnie miłość(2003), a potem już poszło jak z płatka: „Przetrzymać tę miłość (2004), Wierny ogrodnik(2005), cykle Underworld(2003-12) i „Piraci z Karaibów” (2006-2007), „Hotel Marigold (2011). A za eksponowanymi rolami przyszło uznanie publiczności i krytyków, potwierdzone licznymi nagrodami, w tym Złotym Globem za rolę w telewizyjnej „Córce Gideona” (2005).


"Hotel Marigold", fot. Imperial Cinepix

Drobne epizody, wielkie kreacje, udział w dubbingu (za partię dziadka w filmie „Artur ratuje Gwiazdkę” został wyróżniony prestiżową nagrodą Annie), telewizja, teatr i radio  – Bill Nighy ma kalendarz wypełniony po brzegi. Ale nie zapomina o innych: wspiera klub piłkarski Crystal Palace (obecnie II liga), a także projekt Scene & Heard, polegający na szerzeniu kultury teatralnej wśród dzieci z ubogich dzielnic Londynu. Sam też wychował aktorkę: Mary Nighy zagrała między innymi w „Marii Antoninie” Sofii Coppoli, a dziś zajmuje się reżyserią filmową i teatralną.
 


Konrad J. Zarębski / Portalfilmowy.pl
Źródło: Portalfilmowy.pl