• RSS
Saturday, April 7, 2012 6:12:00 AM
W obliczu kryzysu finansowego mówi się często o "końcu kapitalizmu”. Poszukuje się „trzeciej drogi”, rośnie zainteresowanie „austriacką szkołą ekonomii”.
Przy okazji tych dyskusji warto przyjrzeć się doktrynie gospodarczej zawartej w Biblii. Biblia nigdzie nie potępia bogactwa, bardzo często natomiast potępia zachowanie samych bogaczy. Czyni to w ostrych słowach św. Jakub, a św. Paweł porównuje chciwość do bałwochwalstwa.



Doktryna gospodarcza została sformułowana w pierwszych pięciu księgach Biblii zwanych przez chrześcijan „Pięcioksięgiem Mojżeszowym”, przez Żydów zaś „Torą”. Musimy zdawać sobie sprawę, że jest to doktryna judeochrześcijańska.

To, co spisali natchnieni autorzy, nie spodobałoby się wielkim korporacjom. Biblia proponuje system oparty na wolności gospodarczej, uczciwości kupieckiej, solidarności społecznej oraz barierach dla nieograniczonego bogacenia się. Postuluje też równowagę między rozwojem duchowym i materialnym.

Etyka jest ważniejsza niż zysk. Jeśli będziemy postępować zgodnie z Bożymi zaleceniami, to „będziemy jedli swój chleb do syta i będziemy bezpiecznie mieszkać w swojej ziemi”. Jeśli zaś ogarnie nas chciwość to „daremnie będziemy siać swoje ziarno”. Obłąkańcze dążenie do bogactwa zawsze kończy się „trwogą, wycieńczeniem, gorączką”.

Przejdźmy do szczegółów.

1. Sabat i rok sabatowy. O nakazie święcenia sabatu wie każdy. Warto jednak pamiętać, że jest to również filar działalności gospodarczej. Sześć dni poświęca się na pracę, a siódmy dzień, choćby miały przepaść najkorzystniejsze interesy, jest wyłącznie do dyspozycji Boga i rodziny. Ta konieczność zatrzymania się w pędzie co siedem dni, konieczność dokonania refleksji nad rolą Boga jako Stwórcy świata, nad swoją rolą jako szafarza Jego dóbr, pomaga „ostygnąć”, spojrzeć na sprawy z właściwej perspektywy, dostrzec, co jest naprawdę ważne, a co się tylko takie wydaje. Właściwe święcenie sabatu to fundament biblijnej etyki biznesowej. Mało jednak ludzi pamięta, że Bóg nakazuje odpoczywać nie tylko co siódmy dzień, ale także co siódmy rok. To wręcz wyzwanie rzucone prosto w twarz opętanemu chciwością światu. Świat naokoło się bogaci, a tymczasem Bóg nakazuje, aby raz na siedem lat nie obsiewać ziemi i nie zbierać plonów. Jakby to dziś powiedzieli ekonomiści — by nie dopuścić do przegrzania koniunktury. Spożywać plony zebrane w latach poprzednich, nie martwić się utraconymi zyskami. To strata pozorna. A z tego, co sama urodzi ziemia, niech się pożywiają biedni, przychodnie (mówiąc współczesnym językiem — imigranci). Jaka szkoda, że pan Alan Greenspan nie słyszał o roku sabatowym!

2. Solidarność społeczna. Dostatek ma być efektem przestrzegania praw, ale co z biedą? Do niej Bóg ma bardzo emocjonalny stosunek. Nakazuje nieustannie walczyć z biedą, aż do jej wyplenienia. Niestety, to zdaje się być pewną utopią. Zarówno w Pięcioksiągu, jak i z ust samego Jezusa padają smutne słowa: „biednych zawsze mieć będziecie”. Tym żarliwiej występuje Bóg w ich obronie. Na Jego pomoc mogą liczyć sieroty, wdowy, najemni pracownicy, imigranci, niewolnicy, zadłużeni biedacy. Bóg mówi w Biblii o równouprawnieniu imigrantów, nienachodzeniu dłużników w domach, niepobieraniu w zastaw tego, co dłużnikom jest niezbędne do godnego życia, również lichwiarskich odsetek, umarzaniu pożyczek udzielonych tym, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji ekonomicznej, mają problemy z powodu choroby czy rodzinnych nieszczęść, niezatrzymywaniu zapłaty pracowników najemnych, roztaczaniu opieki nad tymi, którzy utracili naturalną opiekę ze strony rodzin, święceniu sabatu łącznie ze służbą i najemnikami, bo nikt nie może być wyłączony z dobrodziejstw tego dnia, ustanawianiu co jakiś czas roku ogólnego umorzenia długów, obowiązku ludzkiego traktowania niewolników i służby, obdarowywaniu ludzi wolnością po odpracowaniu przez nich określonego czasu.

Na pierwszy rzut oka te zasady mogą budzić opór kapitalisty. Jak w ogóle jest możliwe gospodarowanie bez wyzysku, lichwy, przy uczciwym i terminowym rozliczaniu się? Dla Boga biedni są solą ziemi. Stanowią większość. Standard ich życia to standard życia ogółu ludzi. Żadnej nędzy i upodlenia nie da się uśrednić jednostkowym bogactwem i przepychem. Szkoda, że tej biblijnej prawdy nie znali szefowie korporacji płacący miliony za kopnięcie piłki i marne centy za ciężką pracę dzieci Trzeciego Świata. Tak budowana potęga musi kiedyś runąć. Jej istnienie jest obrazą dla Boga i Jego stworzenia.

3. Rok jubileuszowy. Co pięćdziesiąt lat należy ogłosić święto dla wszystkich mieszkańców ziemi. Każdy powinien wrócić „do swojej własności i swojej rodziny”. Ten najbardziej radykalny przepis jest jednocześnie najbardziej humanitarny. Gdyby stosowano go dzisiaj, nie rozwinęłyby się nowotwory korporacji. Wszystko, co „okazyjnie” kupione, wszystko, co wymuszone przewagą ekonomiczną, terrorem pieniądza i tak w końcu powracałoby do prawowitego właściciela. Obłęd niepohamowanej chciwości nie mógłby się rozwinąć, gdyż naturalną tamą dla nieskończonego bogacenia się byłby właśnie rok jubileuszowy. Bogacze prędzej byliby skłonni do refleksji, czy nie warto zaprzestać pożerania innych, skoro i tak rok jubileuszowy przekreśli ich triumfy. Może wtedy pomyśleliby o czynieniu dobra? Humanitarna jest też nadzieja, że gdziekolwiek by zły los nie rzucił człowieka, w roku jubileuszowym powróci do swoich.

Biblijnej doktryny gospodarczej nie da się już dziś zastosować wprost. Warto jednak potraktować ją, jako „drogowskaz biznesowy.”

Co będzie dalej z kryzysem finansowym? To wie tylko Bóg. Miejmy nadzieje, że kryzys mija. Jedno jest pewne. Ludzkość otrzymała bardzo poważne ostrzeżenie przed kontynuowaniem kultu mamony i chciwości. Być może następnego nie będzie.

Marek Błaszkowski