• RSS
Monday, January 2, 2012 7:55:00 PM
Nie przejmujcie się, ludzie nie rozumieją tylu różnych rzeczy - i żyją. Rozumienie wcale nie jest potrzebne.



Tak sobie myślę i kombinuję, jak każdy. Szczególnie wieczorami kombinuję. Albo nocami. Zdarza się, że od tego kombinowania nawet spać nie mogę. No, prawdę pisząc, z tym brakiem snu to jakbym trochę przesadził.

Ale są sprawy, które faktycznie dużo kombinacji wymagają.

Na przykład kwestia tego, co mądre, a co przeciwnie, głupie. To skomplikowana kwestia. Ostatnio bardzo mnie ona zajmuje.

Być mądrym albo głupim, to nie jest coś określonego do końca. Niektórzy twierdzą, że głupoty i mądrości w postaci sterylnej w ogóle nie ma. Niby, że zawsze jest mieszanka w proporcjach rozmaitych. Ale tak naprawdę to oni się tylko pocieszają. Znaczy, za mądrzy to oni nie są. Według tych niektórych, da się przeżyć wszystko, a to jest bez wątpienia nieprawda.

Zapytam tylko, czy ktoś spróbował załatwić coś w jakimś urzędzie? Albo poprosić posła, by w czymkolwiek pomógł? Wiem, z tym posłem to rzeczywiście przegięcie, ale chciałem dać radykalną radę.

Bo przecież ani poseł do tego nie jest, żeby cokolwiek pomagał (chyba, że sobie samemu, rozumie się), ani urząd nie jest do tego, żeby komukolwiek coś załatwił. Oni są zupełnie po coś innego.

A po co oni są? To jest pytanie za trudne. Nie powinienem na nie odpowiadać, bo nawet nie całkiem wiem, co ono znaczy. Poseł to wprawdzie wynalazek nowy, ale urzędnicy byli już w jaskini. Zresztą, na początku poseł też był do czegoś innego. On się normalnie przekształcił.

Z głupotą i mądrością też bywały przekształcenia.

Robić rzeczy mądre tak, aby stały się głupimi – to duża sztuka. Ale żeby wielka, to nie. Byle kto tak potrafi. Namieszać we łbie, czy choćby w kiepełe, czy to problem? Prostsze od mieszania zupy.

Robić rzeczy słuszne tak, żeby były niesłusznymi – to też duża sztuka. Ale nie, żeby zaraz wielka. Tak samo polega na mieszaniu.

Zdaje się, że wiele rzeczy polega na mieszaniu. Może nawet wszystko na tym polega. Są przecież takie zupy, które z czystym sumieniem da się wbić na łeb kucharzowi. Razem z garnkiem.

Znam nawet kilka takich przypadków.

Robić rzeczy głupie tak, żeby były mądrymi – to jeszcze większa sztuka. Ale nie, żeby od razu wielka. Choć nie każdy tę sztukę ma opanowaną. Za to każdy potrafi udawać, że jest dokładnie na odwrót.

Robić rzeczy niesłuszne tak, żeby były słusznymi – to też większa sztuka. Nie, żeby od razu wielka. Ale tak samo wymaga opanowania. Często nawet perfekcji. Chociaż, tu znacznie łatwiej udawać, że dokładnie jest na odwrót.

Oczywiście, rozumiecie sami, że robić po prostu rzeczy mądre albo głupie – takich zwierząt już nie ma. Wymarły przed dinozaurami.

Natomiast wredna niespodzianka, że zupa wbita kucharzowi na łeb, okaże się ceną pomyślności, a nawet ceną życia – nikogo już nie zaskakuje. Sąsiadów, to wprost w euforię wprawia. Jeżeli ich nie dotyczy, tylko obchodzi. Najlepiej, kiedy z bardzo daleka i bez szczegółów. Szczegóły każdy sąsiad sam sobie dośpiewa. Dośpiewanie, rzecz jasna, stanowi czystą rozkosz.

Właściwie, wy to wszystko musicie rozumieć powoli. Nie tak od razu. Byłoby wskazane, żebyście rozumieli na jakieś raty albo co. Jeśli będzie wam się chciało. Przeczytać, przeczytacie - z rozumieniem to całkiem inna sprawa.

Ale nie przejmujcie się, rozumienie wcale nie jest konieczne. Ludzie nie rozumieją tylu różnych rzeczy – i żyją. Bywa, że całkiem nieźle. Po prawdzie, to nawet żyją lepiej. Ale w to już nie za bardzo chcę się wgłębiać, bo wystarczy jeszcze trochę poczekać i ludzie w ogóle przestaną chodzić do szkoły.

Chyba nie macie złudzeń, że ktoś jeszcze w szkole się uczy? A nawet jeśli się uczy, to samych nikomu niepotrzebnych rzeczy. Oczywiście, mam na myśli wszystkie szkoły. Jakie by nie były. Nawet kursy też.

W związku z tym brakiem rozumienia, muszę wam jeszcze wytłumaczyć, że czegokolwiek dowiedzieliśmy się w szkole – dowiedzieliśmy się na przerwie. Może nie? W tym sensie szkoła jest owszem, potrzebna. Gdzieś musimy się spotykać. Na to i szkoła dobra. A nauczyciel cóż, swoje musi powiedzieć, ale kto by go tam słuchał. W końcu mu płacą, nie?

Ale faktycznie, za bardzo się w to nie chcę wgłębiać.

Wracając zaś do rzeczy, znaczy do rzeczy mądrych i głupich, tak samo do słusznych i niesłusznych – rozumiecie bez żadnej pomocy, że sprawa jest beznadziejna. Nie ma na świecie niczego mądrego ani głupiego, nie ma niczego słusznego ani niesłusznego – jest wyłącznie to, co za takie uchodzi. Głupcy oraz mądrzy, tak samo mający rację i nie mający – naprawdę wymarli przed dinozaurami. Teraz chodzi wyłącznie o to, czyje będzie na wierzchu.

Nie ma z czego się cieszyć, na pewno będzie nie wasze. Że wasze, nie ma żadnych szans. To wam się tylko wydaje. Naprawdę, trzeba wyliczać, o czym nie macie niczego do gadania, choć tyle o tym gadacie?

Na całe szczęście, są jeszcze normalni ludzie. Może nie jest ich za wielu, ale są. Orłami to oni nie bywają, nie próbują latać. O dinozaurach w ogóle nie słyszeli. Po co im słuchać o dinozaurach, po jaką jasną cholerę? Ci ludzie co prawda księdzu nie odpyskną, ale wiedzą swoje. Oni odetchną dopiero wtedy, gdy nastąpi koniec świata i ludzie przestaną się wygłupiać.

Wszystko jest liczbą – powiadał Pitagoras – i nie wolno jeść bobu. Jeść bób – to jakbyś pożerał własnych rodziców. Pitagoras nigdy do żadnej szkoły nie chodził. Od razu na akademię. I udało mu się!

A Pitagorasem do dzisiaj w szkołach straszą…

Zbysław Śmigielski