Śnieżna apokalipsa na Alasce. Spadło pięć metrów śniegu

Mimo, iż mieszkańcy Alaski przyzwyczajeni są do surowej zimowej aury, to tegoroczna zima przeszła wszelkie ich oczekiwania. Grubość pokrywy śnieżnej przekracza miejscami 5,5 metra, a wiatr wieje z prędkością dochodząca do 150 km na godzinę. Mieszkańcom kilku miejscowości zaczynają kończyć się zapasy paliwa i oleju opałowego.

Mieszkańcy dwutysięcznej Cordovy na pomoc wezwali żołnierzy Gwardii Narodowej. Intensywne opady śniegu uwięziły w domach kilkadziesiąt osób i całkowicie sparaliżowały komunikację. Grubość pokrywy śnieżnej dochodzi w Cordovie do 5,5 metra. Gwardziści pomagają usuwać śnieg z dachów, które nie wytrzymują jego ciężaru; odśnieżają także lokalne drogi i lądowiska.

Podobna sytuacja panuje w wielu innych miasteczkach i wsiach na Alasce. W Nome, Kobuk i Noatak zaczyna brakować paliwa oraz oleju opałowego. Mieszkańcy zaczęli szukać opału w okolicznych lasach. Niektórzy do ogrzewania domów używają starych mebli. W nocy temperatury spadają do minus 40 stopni Celsjusza. W Noatak zanotowano – 42 stopnie.

Burmistrz miejscowości Kobuk, Edward Gooden Jr. ma nadzieję, że w ciągu najbliższej doby osadzie zamieszkałej przez około sto osób wyląduje samolot z paliwem. Mieszkańcy próbują odśnieżyć w tym celu niewielkie lądowisko.

Do Nome zmierza natomiast rosyjski tankowiec Renda. Towarzyszy mu amerykański lodołamacz, który toruje drogę przez zamarznięte morze Beringa.

Sroga zima dała się także we znaki mieszkańcom największego miasta Alaski, Anchorage. Do tej spory spadło tam już ponad dwa metry śniegu. To dwa razy więcej niż zwykle. We wtorek meteorolodzy wystosowali ostrzeżenie przed kolejną śnieżycą.

Mieszkańcy Alaski, którzy widzieli już niejedną ciężką zimę i zahartowani są w ekstremalnych warunkach pogodowych przyznają, że w tym roku matka natura obchodzi się z nimi wyjątkowo brutalnie. Od pierwszego listopada spadło ponad 110 cm deszczu i 440 cm śniegu.

mp