Saturday, January 21, 2012 11:24:00 AM
Fakt, że 300 tysiącom kobiet na całym świecie wstawiono groźne dla zdrowia implanty może wydawać się spektakularnym przykładem nadużyć w medycynie i dowodem niedoskonałości prawa. Skandal prowokuje jednak znacznie bardziej zasadnicze pytanie: czy nadal powinniśmy akceptować ryzyko związane z chirurgią estetyczną?



Wadliwe implanty piersi, wyprodukowane przez nieistniejącą już francuską firmę Poly Implants Protheses (PIP), od kilku tygodni nie schodzą z pierwszych stron gazet, i nic dziwnego. Implanty te wybuchają częściej niż inne modele, a na dodatek zawierają silikon przemysłowy nie przeznaczony do użytku medycznego. Skandal błyskawicznie osiągnął zasięg globalny. Dzięki pewnej holenderskiej firmie zarejestrowanej na Cyprze implanty pod zmienioną nazwą sprzedawano w 65 krajach, były dostępne na kredyt w Wenezueli i przemycane do Boliwii, gdzie kupowały je turystki, odwiedzające ten kraj w celach medycznych.

To zadziwiające, że świat do tej pory nie wypracował zgodnego stanowiska w kwestii bezpieczeństwa implantów. We Francji kobietom radzi się, by je usunęły na koszt państwa. Z drugiej strony brytyjskie ministerstwo zdrowia bez skrupułów oświadczyło, że “nie ma dowodów” łączących implanty firmy PIP z zachorowalnością na nowotwory.

Oszacowanie zagrożenia dla zdrowia w przypadku procedur estetycznych jest szczególnie trudne. W większości zabiegów chirurgicznych na szali, obok ewentualnego zagrożenia, stawia się oczekiwaną poprawę stanu zdrowia. Z tego powodu w XIX wieku chirurdzy plastyczni ograniczali się do akceptowanych przez medycynę procedur rekonstrukcyjnych. Dziś w wielu krajach ilość zabiegów kosmetycznych i estetycznych zdecydowanie przewyższa ilość procedur rekonstrukcyjnych. A jednak wątpliwości natury etycznej, z jakimi zmagali się chirurdzy plastyczni, którzy przed wiekiem przeprowadzali zabiegi upiększające, do tej pory nie zostały rozwiane.

Niektórzy pacjenci nie przyjmują do wiadomości ryzyka towarzyszącego chirurgii kosmetycznej, bo zabiegi przeprowadzają lekarze. Rytualne elementy medycyny – biały fartuch i podejście do pacjenta – symbolizują zdrowie. Fakt, że implanty wstawia chirurg, daje subtelne poczucie, że to bezpieczne. Czyż lekarz robiłby coś, co mogłoby szkodzić pacjentowi?

Jedną z reakcji na skandal PIP mógłby być całkowity zakaz chirurgii plastycznej piersi. Powszechnie wiadomo, że implanty różnych typów mogą wywoływać piekący ból i poważne infekcje, prowadzić do utraty czucia i stwardnienia tkanki piersi. Pewna kobieta, która doświadczyła przykrych komplikacji po wszczepieniu implantów, złożyła na ręce szkockiego rządu petycję, wzywającą do całkowitego zakazania tej procedury. Stanowisko łatwo uzasadnić prostym argumentem: chirurgia estetyczna jest pogwałceniem przysięgi Hipokratesa, bo może być dla pacjenta groźna, a nie leczy i nie zapobiega żadnemu schorzeniu.

Jednak wprowadzenie globalnego zakazu przeprowadzania operacji plastycznych nie byłoby takie proste. Ponad pół miliona Amerykanów wyjechało w ubiegłym roku za granicę, by skorzystać z usług medycznych, przy czym znaczącą większość stanowiły nieratujące życia zabiegi planowe – głównie chirurgia estetyczna. Choć amerykański rząd nie wydał zezwolenia na stosowanie implantów PIP, produkty te wszczepiano amerykańskim turystkom, które w tym celu jeździły np. do Brazylii.

Co ważniejsze, procedury chirurgii estetycznej stały się trwałym elementem praktyki medycznej. Już nie są domeną chirurgów plastycznych i dermatologów, ale coraz częściej wykonują je lekarze ogólni, położnicy, endokrynolodzy i lekarze innych specjalizacji. Ogólna dostępność tych procedur sprawia, że wydają się niezbędne. Stomatologia kosmetyczna jest dziś tak powszechna, że coraz rzadziej uważa się ją za procedurę “kosmetyczną” – biada amerykańskim rodzicom, którzy żałują jej swoim dzieciom.

Niektóre zabiegi zaliczają się do szarej strefy między koniecznością, a medyczną poprawą wyglądu. W USA pomniejszenie piersi często uważa się za zabieg uspra- wiedliwiony względami zdrowotnymi, tymczasem w Brazylii taka operacja ma głównie cel estetyczny (małe piersi to erotyczny ideał, duże piersi nadają kobiecie wygląd matrony). Chirurgia rekonstrukcyjna, np. wszczepienie implantów po mastektomii, to także medycyna estetyczna. Podobnie jak w przypadku powiększenia piersi celem nie jest poprawa ich funkcjonowania, a jedynie wyglądu. 

Oczywiście zwykle uważa się, że pacjentki z rakiem piersi mają pełne prawo do implantów, a te najczęściej dostępne są za darmo.
Sklasyfikowanie operacji wstawienia implantów piersi jako rekonstrukcji nie sprawia, że takie implanty są mniej niebezpieczne. Co najmniej jedna piąta Francuzek z implantami firmy PIP to pacjentki po mastektomii. Trudno oszacować ryzyko towarzyszące wszelkim formom chirurgii plastycznej, bo z jednej strony w grę wchodzi potencjalne ryzyko dla zdrowia, a z drugiej poprawa tak nieuchwytnych i niemierzalnych wartości jak seksualne i psychologiczne samopoczucie.

Być może ostatni skandal to tylko drobny krok w bok na drodze ku większemu bezpieczeństwu chirurgii estetycznej. W roku 2006 amerykańska FDA zakończyła trwające 14 lat moratorium na silikonowe implanty, udzielając zezwolenia na stosowanie dwóch nowych modeli. Wkrótce po tym powiększanie piersi stało się najczęściej wykonywanym zabiegiem kosmetycznym w USA.

Postęp w medycynie może zwiększyć bezpieczeństwo procedur estetycznych, ale też może przyczynić się do ich normalizacji. To, co wczoraj uchodziło za kaprys, dziś jest kwestią zdrowia, a przynajmniej dobrego samopoczucia. Teraz, gdy dążenie do piękna staje się coraz bardziej widoczną częścią praktyki medycznej, coraz rzadziej zwracamy uwagę na związane z tym niebezpieczeństwo. I to jest największe ryzyko.

Alexander Edmonds
Źródło: http://www.zycie.ca

Alexander Edmonds jest antropologiem z Uniwersytetu w Amsterdamie i autorem książki “Pretty Modern: Beauty, Sex and Plastic Surgery in Brazil”, poświęconej boomowi chirurgii plastycznej w Brazylii.