Gwiazda tygodnia - Johnny Depp



Miał 16 lat, kiedy jego rodzice się rozwiedli, rok później – kiedy jego relacje z ojczymem okazały się fatalne – opuścił rodzinny dom, by zostać muzykiem. Udało mu się nawet grać support przez zespołem Iggy Popa, ale okazało się, że to wszystko, na co może liczyć w tej branży. Ówczesna żona (jedyna, kolejne panie w jego życiu na ślub nie mogły liczyć) zawiozła go do Los Angeles, gdzie spotkali Nicolasa Cage’a, który uznał, że Johnny Depp powinien spróbować kariery aktorskiej.

Zadebiutował więc – jak spore grono aktorów jego pokolenia – w „Koszmarze z ulicy Wiązów” (1984), ale traktowanie aktorstwa serio zaczęło się kilka lat później, kiedy trafił do kultowego serialu „21 Jump Street” (1987-90), opowiadającego o policjantach walczących z przestępczością nieletnich. Po drodze zagrał w „Plutonie” i kultowym dziś „Beksie” (1990) Johna Watersa, by zaskoczyć wszystkich swą wrażliwością w roli Edwarda Nożycorękiego z filmu Tima Burtona (1990). Spotkanie z Burtonem było bodaj najważniejsze w jego karierze: w sumie zagrał w jeszcze sześciu jego filmach – „Edzie Woodzie” (1994), gdzie ucieleśnił najgorszego reżysera w dziejach kina, „Jeźdźcu bez głowy” (1999), „Charlim i fabryce czekolady” (2005), „Sweeneyu Toddzie: demonicznym golibrodzie z Fleet Street” (2007), „Alicji w krainie czarów” (2010)  oraz – ostatnio – w „Mrocznych cieniach” (2012). Okazał się idealnym medium dla plastycznych wizji Burtona, ale przecież nie ograniczył swej aktywności tylko do współpracy z tym reżyserem. Równie udane było spotkanie ze Szwedem Lasse Halstromem („Co gryzie Gilberta Grape’a?”, 1993 i „Czekolada”, 2000), Jimem Jarmushem („Truposz”, 1994), Mike’iem Newellem („Donnie Brasco”, 1997) czy Markiem Forsterem („Marzyciel”, 2004).


Kadr z filmu "Mroczne cienie", fot. Warner Bros.

Johnny Depp jest aktorem o wielu obliczach – wrażliwym i sentymentalnym (zastąpił zmarłego przyjaciela, Heatha Ledgera, w „Parnassusie”, 2009 Terry’ego Gilliama), twardzielem (zagrał gangstera Johna Dilligera we „Wrogach publicznych”, 2009 Michaela Manna), a także skłonnym do zgrywy wesołkiem. Ten ostatni wizerunek jest nierozerwalnie związany z postacią kapitana piratów Jacka Sparrowa z czteroczęściowego już cyklu „Piraci z Karaibów” (2003-11), gdzie z fantazją i swadą igra ze swoimi wrogami, jak i tradycyjnymi konwencjami egzotycznego kina przygodowego. Niby nic wielkiego – wszak atmosfera zgrywy i pastiszu zawsze była mu bliska, to jednak wspięcie się dzięki temu cyklowi na szczyt hollywoodzkiej piramidy – z gażą 75 mln dolarów za jeden film („Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach”, 2011), rekordem z Księgi Guinnessa, jest już wyczynem godnym uwagi. A przecież Johnny Depp nie tylko gra w filmach: nadal występuje z gitarą, produkuje i reżyseruje filmy, pisze scenariusze i kolekcjonuje nagrody – ma trzy nominacje do Oscara, dziewięć do Złotego Globu (ma też statuetkę za rolę w „Sweeneyu Todzie”). Ma też wieczny status idola nastolatek, co potwierdzają wyróżnienia przyznawane przez widzów MTV, a którego tak bardzo – na początku swej aktorskiej kariery – chciał uniknąć.

 


Konrad J. Zarębski / portalfilmowy.pl
Źródło: Portalfilmowy.pl