Hejterzy nie do poskromienia

Internet dał nam anonimowość. Ta, źle rozumiana, przekształciła się w bezkarność. Ta z kolei, pozwoliła na obrażanie i poniżanie dowolnie wybranej ofiary bez obowiązku uzasadniania ani dowodzenia prawdziwości stanowiska. Przed hejterami obecnymi w sieci nie obroni się nikt. Mimo to, bojowa gubernator stanu Arizona postanowiła wytoczyć przeciw nim najcięższe działa.

Określenia takie jak hejterzy, hejterstwo czy hejter na stałe zadomowiły się już w języku polskim, który zaczerpnął inspirację z języka angielskiego (od słowa hate). Jak na razie hasło hejter posiada zaszczytne miejsce jedynie w Miejskim Słowniku Slangu i mowy potocznej, jednak na dobre zadomowiło się już na salonach.

Aby przybliżyć sobie zjawisko hejterstwa, warto udać się na dowolnie wybrane forum gazety służące wymianie opinii, aby odnaleźć obraźliwe i niekiedy ogromnie krzywdzące komentarze względem autorów tekstu lub jego bohaterów. Kilka przypadkowo znalezionych wpisów:

ola: na wóz z kupą gnoju ją i za granice tę wywłokę wywieźć!!

yoas: Mucha r u c h a karalucha :p

cosma: Dowbor M. – gdyby nie mamusia – sprzątałby ulice !!!

Jak na razie w przestrzeni cybernetycznej hejterzy mogą czuć się bezpiecznie i zupełnie bezkarnie. Żaden administrator nie ma obowiązku usuwania z sieci nawet najbardziej obraźliwych komentarzy.Chyba że sam się na to zdecyduje.

Taki stan rzeczy nie podoba się niezmordowanej gubernator stanu Arizona – Jan Brewer. Na jej biurku w tym przyszłym tygodniu spocznie projekt ustawy House Bill 2549, która ma na celu okiełznanie przestrzeni internetowej coraz bardziej przypominającej werbalny dziki zachód.

Jeśli gubernator Arizony podpisze nowy projekt legislacyjny, hejterstwo w sieci stanie się karalne. Użycie elektronicznych gadżetów (w tym m.in. telefonów komórkowych) mające na celu „zastraszanie, grożenie, obrażanie, denerwowanie lub prześladowanie osób”  będzie od tej pory klasyfikowane jako występek lub drobne wykroczenie.

Chwalony przez wielu projekt ma jednak jedną, bardzo poważną wadę. Słowa użyte w projekcie ustawy 2549 mogą być interpretowane w różny sposób. Projekt legislacyjny nie precyzuje bowiem, jakie sformułowania i wyzwiska można określić mianem denerwujących lub obraźliwych. Tekst ustawy nie określa jednoznacznie, gdzie leży granica między swobodną krytyką (do której każdy Amerykanin dzięki Pierwszej Poprawce do Konstytucji Stanów Zjednoczonych ma prawo), a obrażaniem.

David Horowitz, dyrektor wykonawczy nowojorskiego Media Coalition twierdzi, że projekt ustawy 2549 w obecnym kształcie, gdyby wszedł w życie, pozostawałby w opozycji do treści Pierwszej Poprawki, która strzeże wolności słowa.

Debata na temat karania hejterstwa w sieci powoli nabiera tempa. Świadczy o tym coraz większa ilość poważnych publikacji na ten temat. Niektóre tytuły mówią same za siebie; MSNBC pisze o „cenzurowaniu internetu”, Huffingtonpost ostrzega, że wypisywanie obraźliwych treści w internecie będzie karalne, a Dailycaller wieszczy „koniec wolności słowa w internecie”.

W całej debacie na temat hejterstwa w sieci zbyt mało pada jednak pytań o przyczyny eskalacji tak negatywnych emocji. Niewątpliwie internet daje niektórym użytkownikom ogromne poczucie bezkarności. Jak każde inne medium jest objęte prawami wynikającymi z treści Pierwszej Poprawki do Konstytucji. Warto jednak pamiętać, że internet to medium zupełnie inne niż pozostałe.

Anna Siarkiewicz

Projekt ustawy House Bill 2549 z poprawkami można zobaczyć TUTAJ

 

Copyright ©2012 4 NEWS MEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.