• RSS
Tuesday, July 5, 2011 2:50:00 PM

Narty dla świeżaków

Zacznijmy od totalnych „świeżaków“, czyli takich, którzy właśnie z różnych powodów zdecydowali się zacząć swoją przygodę z narciarstwem.

Pierwszą sprawą jest zdeklarowanie się, co do rodzaju uprawianego narciarstwa. Niestety, w przypadku ludzi nie mających wcześniej nic wspólnego z nartami, wyboru teoretycznie nie ma. Praktycznie jednak, ludzie mający wyobrażenie o tym, jak chcą jeździć w przyszłości, mają możliwość właściwego doboru sprzętu. Jeżeli chodzi o narciarzy początkujących, jest kilka teorii na temat właściwych wyborów. Ludzie, którzy w przyszłości chcą jeździć carvingowo, powinni zacząć od nart z grupy shorties. Pozwoli to od razu poczuć istotę carvingu oraz rolę, jaką odgrywają krawędzie i obciążanie wewnętrznej nogi w skrętach carvingowych. Przy okazji jazda na shortach nie wyrabia u początkujących odruchu zsuwania się. Niestety, narty z tej grupy niosą za sobą stosunkowo spory wydatek, gdyż mimo swojej niepozornej długości są produkowane z zastosowaniem najnowszych i nie najtańszych technologii, poza tym po okresie wstępnej adaptacji, który jest dość krótki, powinno się je wymienić na narty o większej długości. Są jednak tacy, którzy rozsmakowują się w urokach bezwysiłkowego carvingu i pozostają przy shorties na dłużej, lub nawet na zawsze. Dla tych, którzy widzą się w bardziej „ambitnych” rodzajach narciarstwa (niczego nie ujmując shorties), idealną propozycją jest skorzystanie z usług wypożyczalni. Zakup shorties jest nieco ryzykowną sprawą, ponieważ są one, niestety, towarem trudno zbywalnym i mimo woli mogą się stać stałym wyposażeniem narciarskim. Niemniej jednak, ich zalety w początkowym okresie nauki są niezaprzeczalne, a dla ludzi chcących później uprawiać freestyle są po prostu elementem obowiązkowym.

Narty dla średnio-zaawansowanych

Drugim krokiem dla tych, którzy chcą sobie po prostu pozjeżdżać, są najniższe modele allround. Te wybitnie rekreacyjne narty zapewnią komfort leniuchom, a także aktywne wspomaganie nauki bardziej ambitnych. Tu przynajmniej „z głowy” mamy kłopoty finansowe, bo narty z tej grupy są najtańszymi na rynku. Nie należy przesadzać z długością i nie przekraczać wysokości swojego ciała. Narciarze widzący się w krótszych skrętach, powinni stosować narty: wzrost minus 10 cm. Promień skrętu nie ma tu jeszcze wielkiego znaczenia, bo taliowanie dobrane jest w ten sposób, że praktycznie niezależnie od długości, promień w tych nartach zamyka się w granicach 16 – 18 metrów. Zaletami są lekkość, stabilność, łatwość w manewrowaniu oraz przede wszystkim uniwersalność. Okres jazdy na tego typu nartach pozwala z grubsza określić swoje przyszłe, narciarskie aspiracje. Na poruszaniu się w grupie allround można praktycznie zakończyć wątek o doborze nart w zależności od zaawansowania techniki jazdy. Grupa ta jest na tyle szeroka, że nawet narciarze-eksperci znajdą tutaj sprzęt całkowicie odpowiadający ich potrzebom zarówno w aspekcie umiejętności, jak i preferowanego stylu jazdy. Znajdziemy tutaj zarówno modele zbliżone do slalomowych, jak i do gigantowych.
Posiadając już pewien stopień zaawansowania, można decydować się na przesiadkę na dużo bardziej agresywne narty skiercross, polecane zwłaszcza tak zwanym „strzałkowcom” kochającym prędkość i jazdę po zróżnicowanym terenie. Właśnie główna cecha tej grupy – stabilność podczas jazdy na wprost – pozwala zakosztować uroków biegu zjazdowego (oczywiście z rozsądkiem). Bezpośrednio z nart allround możemy także przesiąść się na uniwersalne narty allmountain, na których można spróbować swoich sił poza wyznaczonymi trasami. Warto nadmienić, że narty skiercross oraz allmountain, ze względu na swoją uniwersalność oraz małą wrażliwość na trudne warunki, idealnie nadają się na polskie stoki.

Narty dla wyjadaczy

Dla tych, którzy mają już „wyjeżdżone” ładnych kilka sezonów i śmiało, bez żadnych wątpliwości mogą o sobie powiedzieć, że są ekspertami o najwyższym poziomie zaawansowania, zostają narty z grupy race, a dla fanów puchu – rasowe „deski” freeride. Tutaj występuje już pełna specjalizacja i to nie tylko zależnie od uprawianej konkurencji, ale także od indywidualnych cech narciarza, zarówno fizycznych, jak i motorycznych. W zasadzie o uniwersalności nie ma tutaj mowy.
Generalnie grupę race dzieli się na dwie podgrupy. Narty zawodnicze i racecarve, dalej odpowiednio zawodnicze na SL i GS, a racecarvery na long radius i short radius. Na szczęście, dla wielu, w ogólnej sprzedaży nie są dostępne narty z grupy DH, czyli do supergiganta i zjazdu. Prawdopodobnie są tacy, którym uratowało to zdrowie lub nawet życie. Jeżeli ktoś nie uprawa narciarstwa zawodowo, a starty w zawodach nie są źródłem jego dochodu, niech nie kupuje desek gigantowych. Obwarowane przepisami FIS (promień skrętu nie mniejszy niż 21m) pokazują pełnię swoich możliwości dopiero grubo powyżej 80 km/h i jazda na nich na nieogrodzonych i niezabezpieczonych trasach stwarza zagrożenie nie tylko dla samego jadącego, ale także dla innych ludzi na stoku. Tą samą jakość gigantowego skrętu można osiągnąć na racecarve o nieco mniejszym promieniu skrętu (18 m), ale o wcale nie gorszych właściwościach jezdnych. Z tymi nartami i tak pozostaje się najszybszym i najbardziej dynamicznym na stoku. Nieco lżej, z racji osiąganych prędkości, traktowane są zawodnicze slalomówki. Na takich nartach może spróbować swoich sił każdy bardzo dobrze jeżdżący narciarz. Z racji głębokiego taliowania i bardzo małych promieni skrętu narty te, poza slalomem, są wykorzystywane przez funcarvingowców do zawodów carvingowych na bojkach. Do ekstremalnego funcarvingu są nieco za sztywne i chętniej do tego celu stosowane są slalom carvery, głównie z racji tego, że mają mniejszą skłonność do niekontrolowanego chwytania krawędzi. Zawodnicze narty slalomowe preferowane są przez atletycznych narciarzy. Warto dodać, że wszystkie narty z grupy race zaprojektowane są do jazdy na dobrze utwardzonym, a nawet zlodowaciałym stoku i wtedy pokazują w pełni swoje możliwości.
Dokładnie odwrotnie jest z nartami freeride, które na twardym stoku po prostu nie nadają się do użytku i w zasadzie są jeszcze bardziej ortodoksyjną grupą niż race, na których „od biedy” da się pojechać po puchu. Freeridingi to ogromne dechy, o długości przekraczającej 190 cm i szerokości snowboardu, sprawdzają się wyłącznie w dziewiczym terenie na głębokim śniegu. Z racji niemal kompletnego braku miejsc do uprawiania freeridingu z prawdziwego zdarzenia, w naszym kraju na pewno nie mogą być one jedynymi nartami.

Prawy but narciarski...

Teraz kilka słów na temat butów. Tutaj sprawa jest nieco mniej skomplikowana. Dobór butów początkowo powinien być dokonany jedynie pod kątem wygody. Wachlarz produktów jest tak szeroki, że trudno wskazać modele lub nawet grupy odpowiednie dla początkowych stadiów uprawiania narciarstwa. Co prawda, wśród butów zarysowuje się podział na podobne grupy, jak w przypadku nart, ale mimo wszystko nie jest on zbyt klarowny. Przy wyborze należy, poza wygodą, kierować się łatwością zakładania i zdejmowania, systemem zamykania, rodzajem wkładu i różnego typu systemów ułatwiających życie zakutym w buty narciarskie amatorom (np. przełącznik walk-ski).
Generalnie, nie ma jakichś szczególnych zasad regulujących rodzaj wybieranych butów przez początkujących. Należy jedynie unikać butów zbyt twardych, które na tym etapie zaawansowania nie wniosą do jazdy nic poza słoną ceną i brakiem komfortu. Pierwsze buty, w odróżnieniu od pierwszych nart, mogą służyć narciarzowi bardzo długo, gdyż stąpanie po kolejnych szczeblach narciarskiego zaawansowania nie wymaga zbyt częstych zmian obuwia. W zasadzie dopiero, kiedy staniemy się ukierunkowanymi narciarzami i poczujemy zew bardziej sportowego podejścia do narciarstwa, powinniśmy zaopatrzyć się w bardziej twarde i zaawansowane obuwie. Tu oczywiście dalej głównym wyznacznikiem doboru buta jest wygoda i komfort, niemniej jednak trochę inaczej rozumiany niż w przypadku butów dla początkujących. Tam generalnie najbardziej „w cenie“ była swoboda i łatwość obsługi, a wszelkiego rodzaju uciskanie było niedopuszczalne. W przypadku butów dla zaawansowanych, sprawy mają się nieco inaczej. Tu but musi trzymać całą nogę równomiernie, a jakikolwiek swobodny ruch wewnątrz buta (poza palcami u nóg, co bardzo ważne ze względu na to, że jego brak powoduje szybkie marznięcie palców niezależnie od tego, czy buty posiadają wkłady termiczne czy nie) jest niedopuszczalny. Komfort polega tu na równomierności docisku i nie blokowaniu dopływu krwi do stóp. Takie buty pozwalają na całkowitą kontrolę nad nartami i dynamiczną, sportową jazdę. Polecane są ambitnym, zaawansowanym narciarzom. Buty tego typu, podobnie jak narty allround i allmountain, posiadają najwięcej „bajerów“, jakimi dysponuje dana firma. Dużo przełączników i wszelkiego rodzaju regulacji.

...i lewy but narciarski

Dla najlepszych narciarzy oraz dla tych, którzy żyją z uprawiania narciarstwa, pozostają buty z grupy race. Tutaj nie ma już żadnych kompromisów. Znikają wszelkie bajery i mechaniczne regulacje, a pojawiają się akcesoria pozwalające wyregulować buty do indywidualnych cech narciarzy; wymienne spoilery, podkładki, kliny, wkłady formowalne piankowo, (chociaż te występują też w topowych butach z grup dla narciarzy-ekspertów). Generalnie, but to cztery klamry z precyzyjną regulacją, i nic poza tym. Wszelkie udogodnienia mogą powodować tylko zmniejszenie sztywności i stabilności buta, dlatego zostały po prostu usunięte. Właściciele najtwardszych zawodniczych modeli, jeżeli nie posiadają odpowiedniej dawki samozaparcia i odporności na ból, muszą pogodzić się z systemem: jeden zjazd, pół godziny przerwy. W tych butach nie sposób wytrzymać całego dnia jazdy. Ich zadaniem jest precyzyjnie pokierować nartami przy przejeździe po trasie slalomu lub GS i na tym koniec. Niemniej jednak zdarzają się tacy, którzy w imię narciarskich doznań i precyzji kontroli, używają ich jako całodziennych.

Wiązania

Pozostają jeszcze wiązania. Generalnie obecnie obserwujemy wymuszanie wiązań przez używane narty. Stosowane przez większość firm systemy integralne niejako automatycznie wymuszają dobór wiązań do stosowanych nart. Sprzęt sprzedawany w tak zwanych setach gwarantuje prawidłowy dobór wiązań. Jeżeli jednak sprzęt pozwala nam wybrać wiązania, to na pewno nie należy się kierować zasadą: czym droższe, tym bezpieczniejsze. Wiadomo, że wiązania determinują stopień bezpieczeństwa i ryzyko odniesienia kontuzji przez narciarza, a logika nakazuje, że najczęściej wywracający się początkujący narciarze muszą mieć najlepsze wiązania jako ci najbardziej narażeni na kontuzje. Nic bardziej błędnego. Początkujący wywracają się w zupełnie inny sposób i przy dużo mniejszych prędkościach niż zaawansowani narciarze, a najdroższe modele raceowych wiązań mają za zadanie nie tylko wypiąć się w odpowiednim momencie, ale także – a może przede wszystkim – powodować przyklejenie się narty do buta zawodnika i dlatego pracują na znacznie większych naprężeniach. Reasumując, wiązania dla początkujących w zakresie wagi 60-110 kg nie utrzymają nart na nogach ostro jeżdżącego narciarza nawet przy ustawieniu największej siły wypięcia, a raceowe wiązania ustawione na 60 kg, ujeżdżane przez 90 kg chłopa nie odepną się przy byle klapnięciu na tyłek. Dlatego, szczególnie w przypadku wiązań, należy przestrzegać ich przeznaczenia, o ile nie chce się odnieść kontuzji. Jesteś początkujący - stosuj wiązania odpowiednie do twoich umiejętności i odwrotnie, jeździsz ostro - stosuj mocne raceowe wiązania.

Podsumowanie

Reasumując, dobrze jest trzymać się przynależności grupowych we wszystkich kategoriach umiejętności, a wtedy wszystkie elementy waszego zestawu będą działać prawidłowo i zgodnie ze swoim zastosowaniem. Oczywiście mamy demokrację i niczego nikomu nakazać nie można, a sprzęt narciarski w pewnych granicach nie jest zbyt ortodoksyjny, mimo to przy zakupie naprawdę należy zastanowić się, czy przypadkiem nie kupuje się sprzętu na wyrost, chcąc jedynie pokazać, że „się ma”. Po pierwsze: wygląda to potem śmiesznie, a po drugie: narty same nie pojadą i komplecik za 4500 zł nie pomoże w postępach żadnemu „beztalenciu”. Pewnie, że człowiek potrafiący utrzymać się na nartach zjedzie z górki na najbardziej radykalnych zawodniczych nartach, tylko po co? Na pewno nie sprawi mu to żadnej przyjemności. Czeka go jedynie nierówny pojedynek o przetrwanie, często kończący się niekontrolowanym szusem na „złamanie karku” (dosłownie). Zawodniczy sprzęt w rękach amatorów jest po prostu niebezpieczny. To trochę tak, jakby posadzić kolesia, świeżo po kursie prawa jazdy, Przedsezonowe dylematy dotyczą niemal wszystkich uprawiających sporty zimowe, a zwłaszcza tych, którzy właśnie dorobili się większej lub mniejszej gotówki i postanowili dokonać zakupu sprzętu. Oto kilka praktycznych porad dotyczących doboru i konfiguracji zestawów narciarskich w odniesieniu do uprawianego stylu jazdy i stopnia zaawansowania.

Tekst: Rafał Grzesik