• RSS
Thursday, February 2, 2012 6:14:00 AM
Śmiech jest bardzo przydatny dla duszy. Dusza się śmieje, to i ciało też się śmieje i vice versa. Nie da się oddzielić jednego od drugiego – to dwie połówki tego samego medalu. Warto byłoby więc pamiętać o śmiechu i uśmiechu na co dzień. Humor i śmiech jest formą wyzwolenia, drogą, która pozwala wyzbyć się niepewności, wątpliwości i lęku. Humor nigdy nie bywa niestosowny – nie należy jednak mylić go z kpiną i złośliwą ironią. Do humoru dodajmy opowiadanie dowcipów.



ŻYCIE JEST ZBYT POWAŻNĄ SPRAWĄ,
BY TRAKTOWAĆ JE ZBYT POWAŻNIE.

La Rochefoucauld powiedział kiedyś:

POWAGA JEST OBRZĄDKIEM CIAŁA,
WYMYŚLANYM DLA POKRYCIA BRAKÓW DUCHA...

Tak więc dziś trochę dowcipów o niebie, Jezusie, dragach i innych sprawach…

Pośmiejmy się więc – historyjka o dobrym interesie…

Dwóch „starozakonnych” stoi sobie przed Bazyliką św. Piotra w Rzymie i podziwia. Pierwszy mówi:
– zobacz jaka ona wielka, jakie ma kolumny, jakie wspaniałe rzeźby, choćby sam ten plac i ten obelisk (podobno obelisk podnosiło 800 koni i 1200 ludzi). Aj-waj!

Drugi mówi:
– Chodźmy zobaczyć do środka…

I znów ten pierwszy zachwyca się wnętrzem:
– Ile tu miejsca – zobacz – te nawy boczne, ten ołtarz i ta kopuła, i ...

Ale ten drugi gwałtownie, ze złością przerywa mu mówiąc:
   – A zaczynali od małej drewnianej stajenki… To jest interes!

Historyjka o chodzeniu po wodzie I…

Jezus nauczał lud. On mówił, a rzesze ludu szły za nim. Nagle Jezus udał się w kierunku jeziora. Wszedł na wodę poruszając się po jej tafli. Wiadomo – słynne chodzenie po wodzie. I zwykle ludzie szli za nim bez problemów. A tutaj każdy jeden wpada do wody – jeden płynie, ktoś tonie, a Jezus widząc to krzyczy do nich: „Po palach idioci, po palach!”.

Historyjka o chodzeniu po wodzie II…

Idzie Jezus po plaży w stronę morza i jara faję. Idzie dalej zamyślony i czuje, że jakoś tak mu dziwnie pod stopami, zimno i tak lekko kołysze. Spogląda w dół i widzi zszokowany, że stoi na wodzie, odwraca się za siebie i widzi brzeg w oddali. Minę ma nietęgą, zerka raz na faję, raz na wodę pod stopami, widać, że myśli intensywnie. Nagle jego twarz rozjaśnia się błogim uśmiechem i mówi:
– Aaaa, noo jasneee… Takiego zielska jeszcze nie smażyłem…

Historyjka o drodze krzyżowej w pewnej parafii…

Ksiądz odprawia drogę krzyżową. Przy piątej stacji podbiega do księdza gosposia i szepce:
– Proszę księdza, przyjechali z wydziału finansowego! To bardzo pilna sprawa! Niech ksiądz przeprosi wszystkich i przerwie drogę krzyżową!

Ksiądz szepce do kościelnego:
– Poprowadź za mnie dalej drogę krzyżową. I tak wszystko przeciągaj, żebym zdążył wrócić na zakończenie!

Księdzu spotkanie z urzędnikami zajęło więcej czasu niż przypuszczał. Po jakimś czasie wbiega do kościoła w nadziei, że zdąży na ostatnią, czternastą stację drogi krzyżowej. Nastawia uszu i słyszy głos kościelnego:
– Staaacjaaa dwuuudziieestaaa piąątaa! Szymon Cyrenejczyk poślubia świętą Weronikę!

Historyjka o rozdawaniu przykazań…

Pan Bóg rozdaje przykazania. Trafił do Polaków:

– Daję wam przykazanie....
– Jakie?
– Nie kradnij...
– NIE CHCEMY

Pan Bóg wzruszył ramionami i poszedł dalej. Spotkał Holendrów.
– Daję wam przykazanie....
– Jakie? - Nie cudzołóż.....
– NIE CHCEMY

Pan Bóg wzruszył ramionami i poszedł dalej. Spotkał Żydów
–Daję wam przykazanie....
– Za ile? - Za darmo.
– Dawaj dziesięć…

Historyjka o cyfrze siedem…

Dlaczego piszemy liczbę 7 z kreską w środku? Bo gdy Mojżesz czytał Izraelitom przykazania oni skandowali:
– Skreśl siódemkę!

Historyjka o zegarach w niebie…

Donald Tusk dostał się do nieba i spotyka tam św. Piotra. Św. Piotr zaproponował, że oprowadzi go po niebie. No i tak wędrują, wędrują i rozmawiają. Wreszcie doszli do sali z zegarami. Tusk pyta:
– Święty Piotrze – po co wam tyle zegarów w niebie?

Św. Piotr mu na to:
– Widzisz, Donaldzie, każdy człowiek na ziemi ma swój zegar, który jest wskaźnikiem tego, ile ten nakłamie. O tu na przykład jest zegar św. Teresy – jej zegar, jak widzisz, jest cały czas stoi na „12”. Tusk pyta:

– A gdzie jest zegar Jarka Kaczyńskiego?
– On służy nam jako wentylator w holu głównym…

Historyjka o monetach w niebie…

Przychodzi jednogroszówka przed bramy nieba. Św Piotr:
– A wchodź, wchodź, chodziłaś co niedzielę do kościoła...

Wchodzi dwugroszówka – podobna reakcja. No i tak po kolei wchodziły monety, ale św. Piotr był coraz mniej skłonny przy kolejnych monetach, by wpuścić je do nieba. Nadeszła pięciozłotówka, a św. Piotr:
– Nie, o nie! Ciebie nie wpuszczę! Nie widziałem cię w kościele...

Historyjka o zagadkach…

Do ciężko rannego w wypadku samochodowym podchodzi ksiądz:

– Czy wierzysz, synu, w Boga?

– Chłopie ja tu umieram, a tobie się na zagadki zebrało…

Historyjka o pewnej paraboli…

Jezus i apostołowie wędrują rozmyślając. Nagle Jezus mówi:

– Wiecie, raj jest jak x2 + 3x – 8.

– O co mu chodzi? – zapytał jeden z apostołów drugiego.

– Nie wiem, to chyba jakaś parabola...

Historyjka o rastafariańskim niebie…

Facet umarł i poszedł na sąd ostateczny. Wchodzi, a tam wszędzie butelki. Św. Piotr odpala wodną faję, Jezus śpi z butelką whisky … Gość podchodzi do Boga. Ten patrzy na niego i mówi:

– Heloł, ziom, czego potrzebujesz?

– Chciałbym wejść do nieba.

– A no dobra, dobra, moment, zaraz to ogarniemy… Bóg wyciąga notes i czyta:

– Palisz?

– Nałogowo…

– Pijesz?

– Nooo… zdarza się…

– Jakieś dragi?

– Yyy… Skłamałbym, jeśli powiem, że nie…

– A kobietki?

– No tak, tak ,oczywiście!:)

– To mów mi Boguś! :)

Historyjka o ukrytej kamerze…

Facet uznany za świętego już za życia zmarł i idzie przed bramę niebos. Podaje swoje nazwisko św. Piotrowi, ale ten odpowiada, że nie ma gościa na liście.

– Jak to – nie mam mnie na liście? Proszę sprawdzić jeszcze raz... – prosi koleś. Św. Piotr sprawdza parę razy, ale kolesia nie znajduje... W końcu woła Boga:

– Szefie, ten człowiek twierdzi że powinien się tu dostać, ale nie ma go na liście... – mówi św. Piotr. Bóg czyta listę, sprawdza w swoich notatkach i stwierdza że nigdzie nie ma go zapisanego... Facet jest już bliski płaczu, gdy św. Piotr wyciąga zza pleców bukiet kwiatów, a Bóg woła:

– MAMY CIĘ!!!

Historyjka o tym, że nawet w niebie kwitnie nepotyzm…

Najświętszy człowiek świata zmarł i poszedł do nieba. Św. Piotr rzekł:

– Jesteś tutaj najświętszy, więc w nagrodę otrzymasz tu, w niebie, największy dom i najszybszy samochód...

Facet się ucieszył, wsiadł w samochód i jedzie sobie po niebiańskiej autostradzie 450 km/h. Nagle wyprzedza go inny samochód! Gość wraca z reklamacją do św. Piotra i opowiada z wyrzutem:

– Podobno dostałem najszybszy samochód. Jadę sobie 450km/h, a tu mnie jakiś małolat z długimi włosami wyprzedza samochodem dużo lepszym niż mój... Co jest grane?

A św. Piotr na to:

– Aaa… Na to już nic nie poradzę... Syn szefa…

Historyjka o ostatniej wieczerzy…

Ostatnia Wieczerza… Jezus wpada do izby, patrzy a tam – impreza rozkręcona, alkohol, faje, trawa, panienki na stołach. Podchodzi do jednego z apostołów i pyta go:

– A co to jest??

– Nooo… imprezka, jak widać.

– A skąd mieliście na to pieniądze?!

– Judasz coś sprzedał, ale nie chciał powiedzieć, co…

Historyjka o Kanie Galilejskiej (nieznana)…

Kana Galilejska. Dzień po weselu. Kac straszliwy, a tu ani kropli wody. Zebrała się grupa ludzi:
– Piiiiiić… Niech ktoś skoczy po wodę... Tylko nie wysyłajcie Jezusa!!!

Historyjka o dragach w niebie …

Pewnego dnia Jezus zwołał w niebie swoich apostołów i powiedział:

– Na ziemi źle się dzieje. Słyszałem o rozprzestrzeniającej się tam pladze narkomanii, musimy coś z tym zrobić, lecz problem w tym, że niezbyt wiele o tym zjawisku tak naprawdę tutaj wiemy. W związku z tym wysyłam was wszystkich z misją na ziemię: idźcie i zdobądźcie próbki różnych narkotyków. Kiedy to się wam uda, wróćcie tutaj do mnie i razem przyjrzymy się, z czym mamy do czynienia.

Jak postanowił, tak się też stało. Apostołowie udali się na ziemię i po jakimś czasie zaczęli powracać ze zdobytymi narkotykami. Puk, puk! – rozległo się u drzwi Jezusa.

– Kto tam?

– Święty Piotr.

– Co przytargałeś?

– Marihuanę z Kolumbii.

– Ok. Wchodź.

Puk, puk!

– Kto tam?

– Święty Marek.

– Co przytargałeś?

– Haszysz z Amsterdamu.

– Ok. Wchodź.

Puk, puk!

– Kto tam?

– Święty Paweł.

– Co przytargałeś?

– Konopie z Indii.

– Ok. Wchodź.

Puk, puk!

– Kto tam?

– Święty Łukasz.

– Co przytargałeś?

– Opium z Indonezji.

– Ok. Wchodź.

Puk, puk!

– Kto tam

– Święty Krzysztof.

– Co przytargałeś?

– LSD i trochę trawki z jakichś akademików w Europie.

– Ok. Wchodź.

I tak po pewnym czasie zebrał się już prawie cały komplet. Ale.. Puk, puk! Rozległo się raz jeszcze.

– Kto tam?

– Judasz.

– Co przytargałeś?

– FBI! Łapy do góry, nogi szeroko, mordy do ściany i nie ruszać się!!!

Historyjka o inżynierze w piekle…

Inżynier umarł i poszedł do piekła. Szybko zaczął mu przeszkadzać niski poziom życia w piekle i zaczął projektować oraz budować usprawnienia. Po jakimś czasie mieli klimatyzację,

spłukiwane toalety i ruchome schody, a inżynier stał się bardzo popularny wśród pensjonariuszy piekła.

Pewnego dnia Bóg dzwoni do Szatana i pyta drwiąco:

– No i jak tam u was na dole?

– Zajebiście – mamy klimę, spłukiwane kibelki, ruchome schody i nikt nie wie, z czym inżynier jeszcze wyskoczy...

– Co?! Macie inżyniera?! To pomyłka, nigdy nie powinien trafić na dół, wyślijcie go natychmiast do nas.

– Zapooomnij… Podoba mi się inżynier w załodze. Zatrzymuję go.

– Wysyłaj go natychmiast na górę albo cię pozwę!!!

Na co Szatan tylko zaśmiał się szyderczo:

– Taaa… Jaaasne… Ciekawe, skąd weźmiesz prawników?

Historyjka o tym, jak niełatwo dostać się do nieba…

Przed bramami niebios pojawia kierowca autobusu i ksiądz. Obaj pragną dostać się do nieba. Pojawia się święty Piotr, który mówi:

– Ciebie wpuszczę, kierowco, lecz ciebie, księże, nie.

– Ależ dlaczego? – pyta rozżalony i zaskoczony ksiądz.

Święty Piotr odpowiada:

– Widzisz, księże, kiedy kierowca autobusu wykonywał swoją pracę – wszyscy się modlili, a kiedy ty wykonywałeś swoją pracę – wszyscy spali...

Historyjka o tym, jak bardzo należy uważać na tych, co są bez grzechów…

Przechodzi sobie Jezus przez rynek i patrzy, a tam taaakie zbiegowisko Żydów. A pośrodku nich kobieta przywiązana do pala. No tak, pewnie będą kamienować jawnogrzesznicę…

Jezus przygląda się tej kobiecie i strasznie zrobiło mu się jej żal. Taka ładna i młoda... Przykucnął i zaczął coś pisać na piasku. Zaciekawieni Żydzi zwrócili po chwili na niego uwagę, więc Jezus rzekł:

– Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień!

Żydzi patrzą niezadowoleni po sobie, pospuszczali głowy – no nie! Nie będzie kamienowania?! Zaczynają się rozchodzić, a tu nagle z tyłu leci kamień prosto w głowę kobiety. Krew się leje, ogólne zamieszanie. Jezus rozgląda się, przerażony:

– No mamo! Coś Ty zrobiła?!

Historyjka o kłopotach ze Stalinem…

Bóg i Szatan rozmawiają przy kartach. Szatan wysuwa pewną propozycję, właściwie prośbę do Boga:

– Wiesz, Panie Boże – może zabrałbyś mi Stalina z piekła? Ten skurczybyk ciągle mi tu jakieś rewolucje urządza. Niektóre diabły buntują mi się przez niego. No proszę – zabierz go.

Bóg odpowiada:

– Dobrze, zabiorę go do Nieba. W końcu w Niebie – w odróżnieniu od twojego piekiełka – jest wszystko tak dobrze i tak ładnie, że nikt się nie buntuje.

Po dwóch miesiącach Szatan chce sprawdzić, jaka jest sytuacja Niebie i jak Bóg poradził sobie ze Stalinem. Dzwoni więc do Nieba:

– Hallo… Czy mógłbym poprosić Pana Boga?

– Po pierwsze – towarzysza Boga, a po drugie – Boga nie ma…

Historyjka o grzesznym pilocie…

Palą się silniki lecącego samolotu. Katastrofa jest nieunikniona. Pilot wyskakuje z maszyny, pociąga za uchwyt otwierający spadochron – i… nic… Spadochron nie otwiera się. Pociąga za uchwyt spadochronu awaryjnego – i… również nic – spadochron nie otwiera się. Nie widząc wyjścia z tej sytuacji pilot zaczyna się modlić:

– Panie Boże, wybacz mi wszystkie moje grzechy, proszę… Jeżeli sprawisz, że przeżyję ten upadek, to ja się zmienię, daję słowo – zmienię się! Nie będę latał po pijanemu, nie będę bił żony, dzieci, zacznę lubić teściową, będę chodził do kościoła i modlił się wieczorami....

Nagle – łuuup! Pilot spada w stóg siana... Wstaje, szybko otrzepuje się i mówi:

– Cholercia… Jak człowiek jest w szoku, to taaaakie glupoty wygaduje.....

Historyjka – o grze w kości…

Apostołowie grali w kości. Piotr cały czas wygrywa. Dosiadł się do nich Jezus. Rzucił Piotr i wypadły same szóstki. Rzucił Jezus i wypadły same siódemki. Rzekł Piotr:

– Panie tylko bez cudów, albowiem gramy na pieniądze...

Historyjka – o przykazaniach…

Mojżesz zszedł z Synaju, stanął przed Żydami trzymając Tablice w ręku. Wszyscy czekają, co teraz powie.

– Żydzi – mówi Mojżesz – mam dla was dwie nowiny: jedną dobrą, a drugą złą. Od której zacząć?

– Od dobrej! – jednogłośnie zakrzyknął lud.

– OK. Dobra to ta, że udało mi się sporo utargować tam, na górze. Miało być 30 przykazań, zostało tylko 10!

– Wspaniale! – wykrzyknęli Żydzi – ale jaka jest ta zła wiadomość?

– Niestety, cudzołóstwo pozostało…

Historyjka o wiadomościach – dobrej i złej…

Pewien pastor którejś niedzieli stanął za kazalnicą i powiada:

– Mam dla was dwie wiadomości: dobrą i złą. Dobra jest taka, że mamy wystarczająco pieniędzy na budowę naszej kaplicy. Zła wiadomość to ta, że są one wciąż w waszych kieszeniach…

Historyjka o wiewiórce…

Zakonnica mówi na lekcji religii do dzieci:

– A teraz zagadka. Co to jest: małe, rude, ma puszysty ogon, możecie je spotkać w parku, gdy skacze po drzewach? Jaś podnosi niepewnie rękę i mówi:

– Na 99% to jest wiewiórka, ale jak siostrę znam, to może być Jezus...

Historyjka o wierze i ateiście…

Puk, puk...

– Kto tam?

– Lotny patrol katechetyczny do walki z ateizmem!

– No nie! Nie wierzę!

– My właśnie w tej sprawie...

Historyjka o reanimowanej duszyczce…

Bóg wraz ze św. Piotrem przyjmują ludzi do nieba. Ceremonia odbywa się w pięknej białej sali gdzie gromadzą się dusze i ustawiają w kolejce do Boga, aby usłyszeć wyrok. Nagle z niesamowitym rabanem do sali wpada jakiś facet. Rozejrzał się w jedną stronę, potem w drugą i uciekł z sali trzaskając drzwiami.

Bóg popatrzył na to lekko zaskoczony, ale zignorował zdarzenie i powrócił do swoich obowiązków. Nie minęła minuta, gdy ten sam facet znowu wpadł do sali, znowu się rozejrzał w prawo, później w lewo i uciekł trzaskając drzwiami. To już Boga nieco zirytowało, a gdy sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy zdenerwowany zwrócił się do św. Piotra:

– Święty Piotrze! Co jest? – spytał. – Co to mi tu tak lata? Ja w takich warunkach nie mogę pracować!

Św. Piotr zajrzał w swoje zapiski, po czym rzekł uspakajającym tonem:

– To nic takiego, Panie Boże, to facet z reanimacji…

Historyjka o śmierci z zadziwienia…

Spotykają się dwie dusze w niebie i jedna pyta drugą:

– Na co umarłeś?

– Zamarzłem – odpowiada

– A ty?

– Ze zdziwienia

– No co ty jak można umrzeć ze zdziwienia?

– Można. Wyobraź sobie, wracam do domu wcześniej z pracy i zastaję żonę nagą, łóżko rozbabrane a w przedpokoju stoją nie moje męskie buty. Jak nic, kochanka gdzieś ma. No to szukam łachudrę, gdzieś tu musi być. I wyobraź sobie, że wszędzie zajrzałem – do szafy, pod łóżko, no wszędzie i nigdzie go nie było. No i umarłem ze zdziwienia.

– Ty idioto – mówi druga dusza poirytowana – gdybyś wtedy zajrzał do lodówki to byśmy obaj teraz żyli!

Historyjka niezwykła o tym, jak wielu ludzi kocha Jezusa …

Któregoś dnia poszłam do miejscowej księgarni chrześcijańskiej i ujrzałam naklejkę na zderzak z napisem: „ZATRĄB, JEŚLI KOCHASZ JEZUSA”. Akurat byłam w szczególnym nastroju, ponieważ właśnie wróciłam ze wstrząsającego występu naszego kościelnego chóru, po którym odbyły się wspólne modlitwy, więc kupiłam naklejkę i założyłam na zderzak.

Jak dobrze, że to zrobiłam!!! Co za podniosłe doświadczenie nastąpiło później! Zatrzymałam się na czerwonych światłach na zatłoczonym skrzyżowaniu i pogrążyłam się w myślach o Bogu i o tym, jaki jest dobry... Nie zauważyłam, że światła się zmieniły. I nagle… Jak to dobrze, że ktoś również kocha Jezusa, bo gdyby nie zatrąbił, nie zauważyłabym... A tak odkryłam, że MNÓSTWO ludzi kocha Jezusa!

Więc gdy tak siedziałam za kierownica w pełnej zadumie, gość za mną zaczął trąbić, jak oszalały, potem otworzył okno i krzyknął: „Na miłość Boską! Naprzód! Naprzód! Jezu Chryste, naprzód!” Jakimże oddanym chwalcą Jezusa był ten człowiek! nawet nie zdążyłam pobłogosławić tego człowieka – ze wzruszenia odebrało mi mowę.

Potem każdy zaczął trąbić! Wychyliłam się przez okno i zaczęłam machać i uśmiechać się do tych wszystkich, pełnych miłości ludzi. Sama też kilkakrotnie nacisnęłam klakson, by dzielić z nimi tę miłość! Gdzieś z tyłu musiał być ktoś ze słonecznej Florydy, bo usłyszałam, jak krzyczał coś o „Sunny beach”. Ujrzałam innego człowieka, który w zabawny sposób wymachiwał dłonią, ze środkowym palcem uniesionym do góry. Gdy zapytałam nastoletniego wnuka siedzącego z tyłu, co to może znaczyć, odpowiedział, że to chyba jest jakiś hawajski znak na szczęście, czy coś takiego. No cóż, nigdy nie spotkałam nikogo z Hawajów, więc wychyliłam się z okna i też pokazałam mu hawajski znak na szczęście. Wnuk wybuchnął śmiechem... Nawet jemu podobało się to religijne doświadczenie!

Paru ludzi było tak ujętych radością tej chwili, że wysiedli z samochodów i zaczęli iść w moim kierunku. Z pewnością chcieli się wspólnie pomodlić lub może zapytać, do jakiego Kościoła należę, ale właśnie zobaczyłam, że mam zielone światła. Pomachałam więc do wszystkich tych miłych sióstr i braci, uśmiechnęłam się do nich z sympatią, po czym przejechałam przez skrzyżowanie. Zauważyłam, że tylko mój samochód zdążył to zrobić, bo znowu zmieniły się światła. I poczułam w tym momencie smutek – że muszę już opuścić tych wspaniałych ludzi po okazaniu sobie nawzajem tak pięknej miłości. Otworzyłam więc jedynie okno i po raz ostatni pokazałam im wszystkim hawajski znak na szczęście, a potem odjechałam. Wielkie dzięki Bogu za tych cudownych, wspaniałych ludzi!

Autor: Janusz Dąbrowski