Key West pracą imigrantów stoi. Także polskich

Polska kelnerka podająca śniadanie w dobrym hotelu Island City House na Key West zieloną kartę zdobyła drogą losowania, czeski stolarz, remontujący domy tutejszych multimilionerów legalizację pobytu uzyskał dzięki sponsorowaniu przez firmę budowlaną.

Na najsłynniejszej na Key West ulicy Duval, gdzie znajduje się większość dobrych restauracji i biur, młoda Argentynka, przebywająca w USA na wizie studenckiej, wita gości restauracji Hard Rock Cafe, tuż za rogiem, drobny mężczyzna sprzedaje cygara i jak sam mówi, niedawno przypłynął tu łodzią z Kuby.

Zapotrzebowanie na międzynarodową siłę roboczą ma na Key West długą tradycję sięgającą jeszcze początków XIX wieku, kiedy to przybysze z Bahama wykonywali najprostsze i najcięższe prace na tej oddalonej o 147 mil od Miami wyspie. Jeszcze trzy lata temu wystarczyło przyjechać na Key West i złożyć aplikację o pracę, by następnego dnia móc ją podjąć. – Ciągle jest pula prac, głównie w sektorze hotelowym i restauracyjnym, których Amerykanie nie chcą wykonywać – przekonuje prezydent Stowarzyszenia Hotelarzy na Florydzie, Jodi Weinhofer. – Amerykanie nie chcą zarabiać na życie czyszcząc toalety i zmywając naczynia.

Nie ma dokładnych statystyk pokazujących ile z 15-tysięcznej siły roboczej pracującej na Key West to cudzoziemcy przebywający tu zarówno legalnie, jak i i nielegalnie. Według Wayne Dapsera, prawnika imigracyjnego praktykującego od wielu lat w tym rejonie kraju, na skutek recesji liczba nieudokumentowanych imigrantów na Key West w ostatnich latach znacznie spadła. Nieduże zapotrzebowanie na ryku pracy w pierwszej kolejności oferuje zatrudnienie tym, którzy papiery mają. – Coraz więcej osób decyduje się na powrót do swoich krajów – mówi Wayne Dapser, który ocenia, że zaledwie 25 proc. pracowników na Key West – to nielegalni imigranci. Ludzie bez pracy masowo stąd wyjeżdżają choć według legendy, na wyspie ciąży indiańska klątwa, zgodnie z którą, kto raz na niej się znajdzie, do końca życia będzie chciał na nią powrócić.

W ciągu minionych dwudziestu lat Key West był jednak nienasyconym rynkiem pracy oraz miejscem wakacji dla ponad dwóch milionów turystów rocznie. Luksusowe hotele, takie jak the Casa Marina cierpiały na ciągły brak rąk do pracy. Jako pierwsze na Key West skorzystały z pomocy kompanii rekrutujących pracowników, te zaś (takie jak np. K and E Services) zamieściły ogłoszenia w etnicznej prasie, na początek w polskojęzycznej w Chicago i w Buffalo. Ogłoszenie mówiło, że poszukiwane są sprzątaczki do hoteli.

- W ten oto sposób na wyspę trafili pierwsi Polacy – potwierdza historyk Tom Hambright. – Nie jestem pewien co do tego, w jaki sposób na Key West znaleźli się Czesi. Od kilku lat obserwujemy napływ znacznej liczby mieszkańców Uzbekistanu – dodaje Hambright.

Pięć lat temu Anet Święcicka wygrała zieloną kartę. Mimo, że w Polsce nie było jej rodzinie łatwo, wyjazd w nieznane także nie był prostą decyzją. – Chcieliśmy jednak lepszego życia dla naszych dzieci. Musieliśmy więc spróbować – opowiada Polka, która jest zatrudniona jako hotelowa sprzątaczka, zaś mąż znalazł miejsce w fabryce jako „człowiek od wszystkiego”. Dzięki oszczędnościom udało im się kupić dom, zaś dzieci, które przyjechały do USA bez znajomości języka angielskiego, zapracowały na tytuł studenta miesiąca. – To nasz prawdziwy „american dream”, nie mamy powodów do narzekań – mówi Święcicka.

Historia wyspy ostatnich dwudziestu lat jest ściśle powiązana z ekonomią kraju. W 2000 roku Amerykanie upomnieli się głośno o swoje miejsca zatrudnienia domagając się akcji przeciwko nielegalnym imigrantom, którzy są zatrudniani za niższe stawki i w ich przekonaniu kradną im pracę. Doprowadziło to do słynnej „Operation Hamingway”, w czasie której Urząd Imigracyjny aresztował…17 osób.

Zaledwie trzy lata później w latach 2003 – 2007 zapotrzebowanie na każde ręce do pracy było na wyspie tak duże, że ogłoszenia „potrzebna pomoc” wisiały w każdej witrynie sklepowej. Wskaźnik bezrobocia nie przekraczał wówczas 2 procent. – Pracodawcy byli tak zdeterminowani, że podkradali sobie pracowników – wspomina były burmistrz Key West Jimmy Weekley. Ale dopiero w 2006 roku mieszkańcy wyspy uświadomili sobie jak ważna jest praca cudzoziemców.

Wiosną 2006 roku w całym kraju służby imigracyjne przeprowadziły akcję wymierzoną w nielegalnych imigrantów. Akcją objęto także Key West. – Doprowadziło to do zamknięcia na parę dni wielu lokalnych biznesów, ponieważ ze strachu przed łapanką do pracy nie stawili się nie tylko ci bez papierów, ale i imigranci z uregulowanym pobytem – wspomina Wayne Dapser. Efekt tej akcji to 14 zatrzymanych; osiem osób za posługiwanie się sfałszowanymi dokumentami i sześć za złamanie prawa imigracyjnego. Ostatecznie i tak nie zlikwidowało to czarnego rynku pracy, bowiem zapotrzebowanie, szczególnie na rynku budowalnym, sprzyjało przyjmowaniu nowych ludzi, bez sprawdzania ich statusu pobytowego.

Jednak dziś sytuacja zmieniła się zasadniczo; remontowane wielomilionowe domy odebrały banki, skończyło się zatrudnienie w firmach zajmujących się pielęgnacją trawy i ogrodów. Recesja oznaczająca znacznie mniejszą liczbą turystów przekłada się także na ograniczenie personelu w wielu hotelach. Praca jest ciągle dla tych, którzy zaczynali w dobrych czasach, czasach pełnej prosperity.

Tak jest w przypadku Kasi Nowak, która przyjechała do USA z Polski 16 lat temu. Zaczynała w hotelu the Casa Marina jako sprzątaczka, dziś jest menagerką całego ośrodka. Urszula Pilch, w tym samym hotelu również startowała od najniższej pozycji, ale w 1999 roku zdecydowała się wraz z mężem otworzyć własną restaurację. Pierogi Polish Market na White Street, to miejsce, gdzie przybysze ze Wschodniej Europy znajdują kawałek domu. W sklepie Pilchów poza pierogami można także kupić polskie gazety. – Jestem amerykańską obywatelką, nikt nie może odesłać mnie do domu – mówi Urszula Pilch.

Aktualne dane z Key West mówią o bezrobociu rzędu 8 procent, co w porównaniu z blisko 10 procentami w pozostałej części kraju, nie wydaje się tragiczne, jednak dla wysepki, której powierzchnia nie przekracza 20 km kwadratowych…. jest to dramat.

Tłum. MB na podstawie The Olympian

Copyright ©2012 4 NEWS MEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.